Taka dolina

Peja 3 0 155 0
Bo ja zawsze tutaj będę na nic twoje groźby w słowach Frajerów pierdolę jak monitoring na stadionach Więc uwaga na łobuza - łobuz może nabić guza Sam problemów nie szukam lecz zbastować trudna sztuka Tak jak moja liryka wciąż brudna jest taktyka Ale nigdy z partyzanta wolę twarzą w twarz mieć farta Mogę wygrać lub przegrać, psycha rozjebana, zdarta Działek ci to powie kłótnia kłótnią, darcie mordy W samych tylko żartach jestem trudny nie wygodny Dlaczego taki jestem? A jaki mam być? Nikt mi nie pokazał jak przez życie mam iść Sam sobie radź! (nóż kurwa mać) Osadzony w realiach muszę radę dać! Przestań chlać, wróć do szkoły, zdobądź zawód - te pierdoły Nie dotyczą mnie jak socjal-bony z OPS'u Żyjąc w stresie pragnę stresu tak jak człowiek głodny seksu Z tym akurat jest w porządku limit w granicach rozsądku Sex jest jak narkotyk tu zaciera się ślad wątku - w porządku Byle do piątku, weekend zawsze jest abstrakcją, tylko nieraz ewelacją Tam gdzie gramy się nie nudzą, mogę przejść się trasą różną Przyjechać, przylecieć jeśli tylko tego chcecie 66-16 uderzy teraz właśnie, chociaż czas na nowe produkcje Stare zakłócają waśnie, legendy i ploty, upadki i wzloty O tamtym i o tym, mądre rzeczy i głupoty No co ty? Pytasz z miną idioty Nie wiedziałeś, że to żyje? Że rozkwita rośnie w siłę? Dobrze w chuj i luta klik razem z Any obla stylem Żadnym szczylem, po prostu rymuję Swoich rymów nie studiuje, nie poprawiam, kombinuję Z małej głowy słowa strzelam i nie biję na oślep - wszystko ma podstawy ośle Jeśli tego nie rozumiesz to nie jesteś żadnym gościem Sykuś ma w tej kwestii dużo do powiedzenia Wiem na kim mam polegać same dobre skojarzenia Że nie lubię Owidiusza to niczego nie zmieniam Nikogo nie skrzywdzę, bo dla swoich jestem - się masz W porządku w chuj, a nie jakiś tam gnój To tylko uliczny rynsztok, kiedyś było cool Piękna trawa i huśtawki i przed każdą chatą ławki Nawet tego nie pamiętam, wszystko się poszło jebać Czołg przyjechał i odjechał, popękany chodnik przetrwał To i my tu damy radę pewnie nigdy nie wyjadę Nie dla mnie grilowanie w ogródku przy altanie Zresztą nie ma co żałować, tutaj dobrze jest szanować Przecież umiem to co mam, bo o to dbam Jak ogrodnik o swe plony wciąż jestem zadowolony Chociaż z miną winowajcy niejednokrotnie skojarzony To aktorskie zadatki, ściema to pijackie gadki Zawsze można wytłumaczyć po co piję, czemu żyję Tysiąc usprawiedliwieniem, a sumienie tylko jedne Nie raz przed obliczem blednie chociaż wiara załamana Wciąż się wierzy w coś od rana tysiąc myśli co się przyśni A co spełni, misję grzechu czas wypełnić To na tyle, jestem w tyle, czas ucieka, życie czeka Nie? Jakie obrazy przyszłości nijakie Taką dolinę nieraz załapać potrafię Taką dolinę nieraz załapać potrafię Taką dolinę nieraz załapać potrafię Taką dolinę nieraz załapać potrafię

Nalezli jste chybu?

Stručně prosím popište nalezenou chybu, můžete i okopírovat kousek textu.

    Kontrolní kód